I
przysięgłaby, że to właśnie matka trzyma ją teraz w ramionach. Ale przecież jej
mama nie żyła.-Tak boleśnie uświadamiała sobie to każdego dnia.-Więc kto
właśnie ocalił ją przed ośmieszeniem i na pewno bolesnym stłuczeniem. Chłopak.
Chłopak, którego z pewnością nie znała, ale jego oczy miała pamiętać już
zawsze.
-Dziękuję za
ratunek-młoda Norweżka odezwała się pierwsza, jednocześnie uwalniając się z
objęć nieznajomego.-To chyba z przegrzania. Możliwe żeby mózg mi się usmażył?
Tak, to pewnie to.-uśmiechnęła się ciepło.
Zazwyczaj tego nie robiła. Nie
rozmawiała z chłopakami. Nie to żeby była nieśmiała. O nie. Te czasy miała już
dawno za sobą. Po prostu zazwyczaj denerwowali ją wszyscy faceci. Od ojca
zaczynając, kończąc na „kolegach” ze szkoły. Tym razem było inaczej. Sama nie
wiedziała dlaczego. Nie znał jej. Nie wiedział ile pieniędzy ma na koncie,
gdzie mieszka. Jeśli jej pomógł, to był w tym szczery. Tak dawno nikt nie
zrobił dla niej nic bezinteresownego.
-Tak.-chłopak
nieśmiało odpowiedział-To znaczy nie ma za co. Cieszę się, że jesteś cała.-uśmiechnął
się i spuścił wzrok, co Clary wydało się strasznie urocze.
Stop! O czym
ty myślisz!?-skarciła się w myślach-To facet, oni są źli. A teraz jeszcze raz
ładnie podziękuj i już cię tu nie ma.
-Ja też.-spojrzała na wyświetlacz swojego
telefonu, pokazując jak bardzo jej się śpieszy-Już ta godzina? No pięknie!
Rodzice mnie zabiją!-udała zdenerwowaną- Muszę pędzić do hotelu! Jeszcze raz
dziękuję!-rzuciła i wybiegła na zewnątrz.
Geiger, bo
jak zapewne się domyśliliście był to Karl, stał jeszcze chwilę wpatrując się w
drzwi, w których przed chwilą zniknęła nieznajoma, której już nigdy nie
zobaczy. Nawet nie spytał o imię, za co właśnie dawał sobie po głowie, w
myślach oczywiście. Jak zwykle. Jeśli chodzi o dziewczyny, to pan Geiger może
sobie pogratulować niezdarności. Mógł przecież nawiązać jakąś nową znajomość,
tak naprawdę bardzo tego chciał. Te wakacje były dla niego męczarnią, kiedy
musiał przebywać z Andreasem i Melody. Większość czasu spędzał jednak sam i
chociaż dziękował za ten czas Bogu, to czuł się strasznie samotny. A teraz,
kiedy nadarzyła się okazja by chociaż przez chwilę zamienić z kimś kilka słów,
on jak zwykle stchórzył.-Brawo!-powiedział do samego siebie i ruszył w stronę
swoich towarzyszy.
-A gdzie
masz koleżankę, Geiger? Widzę, że bycie supermanem jednak nie
popłaca.-Wellinger „miło” powitał kolegę z kadry.-No! Siadaj i już się tak nie
załamuj. Może woli dziewczyny czy coś. Słyszałem, że dużo tu takich przyjeżdża.
Ten to jak
zwykle potrafi pocieszyć-pomyślał Karl i zmusił się do uśmiechu.
-Oj przestań
Andi. Karl nie potrzebuje pierwszej lepszej dziewczyny. Są na tym świecie o
wiele lepsze. A na razie ma nas.-Melody starała się być delikatna, chociaż
wiedziała, że to ona sprawia, że jej przyjaciel jest w takim stanie w jakim
jest.-Siadaj!-posłała mu ciepły uśmiech i wskazała na krzesło obok siebie.
Karl nic nie
odpowiedział. Zajął wskazane miejsce i po chwili usłyszał za sobą głos, który
słyszał zaledwie kilka minut temu.
-Widzę, że
lubisz oceniać ludzi, nie wiedząc o nich zupełnie nic. No cóż… Jesteś ładna.
Wszystkiego mieć nie można.
Zaskoczony
chłopak odwrócił się i zobaczył dziewczynę, którą uratował przed upadkiem.
Stała za Melody i złośliwie się
uśmiechała. Cała trójka wpatrywała się w nią zaskoczonym wzrokiem
-Rodzice
powiedzieli, że mogę jeszcze trochę zostać, ale będziesz musiał mnie
odprowadzić. Powiedziałam, że nie będzie problemu.-uśmiechnęła się, tym razem
słodko.-Jestem Clary!-wyciągnęła rękę do zupełnie zdezorientowanego całą
sytuacją Wellingera, zupełnie ignorując dziewczynę, którą przed chwilą
dosłownie wbiła w siedzenie.
-Andreas.
Andi dla przyjaciół.-Niemiec niepewnie uścisnął dłoń dziewczyny. Był zszokowany
nie tylko jej nagłym pojawieniem się i jakże miłym tekstem do jego dziewczyny,
której chyba powinien teraz bronić, ale też głosem dziewczyny, który wydał się
mu tak znajomy.
-Andi….
Andi…. Nieee. Niech będzie Andreas. O wiele lepiej brzmi. To co z tymi moimi
lodami?-zwróciła się do Karla siadając mu na kolanach.
Skoczek był
tak zaskoczony tym co się dzieje, że nie potrafił wykrztusić z siebie ani
słowa. Już nawet nie chodziło o jego wrodzoną nieśmiałość. Ta dziewczyna po
prostu go zaszokowała.
-Właściwie
to jeszcze nie zamówiliśmy.-odezwała się w końcu Melody.
-To świetnie!
Ja poproszę lody czekoladowe z polewą czekoladową.
-Świetnie!
Dla mnie będzie to samo! Co dla was?-zapytał wesoło Wellinger, który już się
pozbierał, chyba.
Jego
ukochana i przyjaciel odpowiedzieli niemal jednocześnie.
-Woda.
Wieczór
mijał w dość przyjemnej, chociaż nieco dziwnej atmosferze. Melody, która
siedziała już wtulona w swojego chłopaka, co jakiś czas spoglądała na Karla i
Clary, którzy przeszli na temat skoków. No tak. Co robi Geiger jak jest
zestresowany? Mówi o tym, na czym zna się najlepiej. Skoki. Zawsze tak było.
Jak się okazało, dziewczyna nic nie wiedziała o tym sporcie i Karl właśnie
tłumaczył jej o co chodzi z punktami za wiatr, chociaż Melody podejrzewała, że
nawet Karl nie do końca to rozumie. Jego towarzyszka śmiała się, bo nie
potrafiła tego wszystkiego pojąć.-A to podobno ja jestem głupia.-Pomyślała
brunetka. Jeszcze raz obdarzyła nową koleżankę gardzącym spojrzeniem.
Po jakimś
czasie razem z Andreasem stwierdzili, że pora się zbierać. Pożegnali się z
Karlem i Clary, którą zapewnili, że miło było im ją poznać i rozstali się z
nimi tuż przy wyjściu.
Karl i Clary
zostali sami. Szli kamienistą drogą wzdłuż plaży. Szum morza kojącą wpływał na
nich obojga. Karl nie wiedział jak ma się zachować, nie rozumiał całej tej
sytuacji. Dlaczego wróciła? Po co? Chciał ją o to zapytać, jednak jak zwykle
nie miał odwagi. Ze zmarszczonym czołem wpatrywał się w swoje buty, co jakiś
czas spoglądając na swoją towarzyszkę. Dziewczyna chyba zauważyła, że nad czymś
się zastanawia, bo momentalnie stanęła. Skoczek zauważył to dopiero po chwili i
również się zatrzymał. Odwrócił się. Clary wpatrywała się w niego z
rozbawieniem.
-Nic nie
rozumiesz. Prawda? Zastanawiasz się jak i po co wróciłam.
Nic nie
odpowiedział. Tym razem to on wpatrywał się w nią. Właśnie o to mu chodziło,
ale on jest Karlem Geigerem, on się przecież nie odezwie.
-To proste.
Usłyszałam co powiedział Andreas. Nie było to zbyt miłe. Zgaduję, że zawsze
taki jest.
Chłopak
pokiwał głową na potwierdzenie jej słów. Brunetka westchnęła.
-Chyba każdy
Andreas taki jest. No cóż. W każdym razie chodzi mi o to, że nie mogłam
pozwolić żeby cię tak traktował. Nienawidzę osób, które w pewien sposób się
wywyższają. Trzeba było go zamknąć i tak sobie myślę, że nam się udało.
-Tak, myślę
że tak.-Geiger, w końcu się odezwałeś. No brawo.
-Ha! Dopiero
się poznaliśmy, a już taki dobry z nas team.-chwilę się zastanowiła-Chociaż w
sumie to się jeszcze nie poznaliśmy!
Niemiec
spojrzał na nią pytająco.
-Clary Solberg.-wyciągnęła
do niego rękę.
Ciągle zdezorientowany
skoczek ścisnął jej dłoń.
-Karl
Geiger.-posłał jej najsłodszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziała. Odpowiedziała tym samym.
Po tej,
jednak dziwnej, scenie postanowili kontynuować swoją drogę do hotelu, w którym
jak się okazało oboje mieszkali.
Po dłuższej
ciszy to Karl postanowił się odezwać. Tak, dobrze widzicie, ten nasz nieśmiały
Geiger.
-Zawsze taka
jesteś? No wiesz. Pakujesz się obcym ludziom do stolika i zachowujesz się jak
ich stara znajoma?
-Ja!? No co
ty! Nigdy w życiu nie przydarzyło mi się coś takiego. Ale stwierdziłam, że i
tak was już nigdy nie spotkam, to co mi szkodzi utrzeć komuś nosa. I jeśli cię
tym jakoś uraziłam, to przepraszam.-spojrzała na chłopaka. Teraz to on był
rozbawiony.
-Myślę, że
jakoś szczególnie na tym nie ucierpiałem. Poza tym, jak już powiedziałaś, nigdy
więcej już się nie zobaczymy. Więc co za różnica?
-Stop.
Powiedziałam, że wtedy tak pomyślałam!
-W takim
razie co myślisz teraz?-spytał z nadzieją w głosie, bo naprawdę nie chciał
kolejnych dziesięciu dni spędzać samotnie, załamując się nad tym jaki jest
beznadziejny.
-Myślę, że
powinnam zobaczyć cię jeszcze raz. Jesteś bardzo zagadkowym człowiekiem.
-Ja?-zdziwił
się-Ja jestem bardzo nudnym człowiekiem. W sumie, to wiesz już pewnie o mnie
wszystko.
-A jednak
jest coś, co nie daje mi spokoju.
-Poważnie?
Pytaj, ale ostrzegam, że jeśli chcesz numer telefonu do Wellingera, to on
raczej nie będzie zainteresowany. Wiesz, ma dziewczynę.
-Pewnie mi
nie uwierzysz, ale nie jestem zainteresowana.-powiedziała znudzonym
tonem.-Chodzi o tą dziewczynę.
Geiger
wyraźnie się zdenerwował. Co ona mogła chcieć od Melody? Był już gotowy jej
bronić, kiedy Clary zapytała.
-Czy ona
wie, że jesteś w niej zakochany po uszy?
Karla wryło.
Nie wiedział co powiedzieć, ale nie mógł pokazać, że to co przed chwilą
powiedziała jego nowa znajoma było prawdą.
-Nie. To
znaczy to nie jest prawdą. Nie kocham jej. Jesteśmy najlepszymi
przyjaciółmi.-odpowiedział niepewnie, nie patrząc na dziewczynę.
-I widzisz,
dowiedziałam się o tobie czegoś nowego. Nie potrafisz kłamać. Może do jutra wymyślisz
coś lepszego. Albo się przyznasz, ale nie postawiłabym na tą opcję ani grosza.
Clary
podeszła do drzwi hotelowych, które rozsunęły się przed nią.
-Dobranoc,
Geiger.-powiedziała, po czym zniknęła zostawiając zestresowanego i
zdezorientowanego Karla samego.
Dziewczyna
wsiadła do windy i wcisnęła guzik z numerem 13. Dalej rozbawiona była miną
skoczka, która pojawiła się na jego dość dziecinnej twarzy. Clary nie
wiedziała, że odegra on tak dużą role w jej życiu, że ta znajomość tak wiele
zmieni.
Clary
siedziała na krawężniku przemoczona do suchej nitki. Idealny makijaż już dawno
spłynął z jej twarzy pozostawiając brzydkie smugi. Dziewczynie to wszystko było
jednak obojętne, chciała jak najszybciej ujrzeć matkę, w jej ramionach znaleźć
pocieszenie. Czekała na parkingu przed szkołą już dobrą godzinę, ale nadal nie
było śladu ani czerwonego samochodu, ani jej mamy. Dookoła było ciemno i Clary
trochę się bała. Jeszcze bardziej przeraziła się, kiedy przed sobą ujrzała wóz
policyjny.
Piąta rano
to na pewno nie jest pora, o której wstają ludzie podczas wakacji. Niestety
Clary, która marzyła o tym by chociaż raz się wyspać, wyrwała się ze snu, w
który był o wiele gorszy od wstawania wczesnym rankiem. Kolejna krótka noc,
kolejny koszmar, który doprowadził ją do płaczu, gdy tylko się ocknęła.
Wspomnienia. Wspomnienia, które co noc do niej wracały i nie dały jej zapomnieć
o dniu, w którym jej mama odeszła na zawsze.
Dziewczyna
podniosła się ze swojego wygodnego łóżka i odszukała kostium kąpielowy, po czym
udała się do łazienki. Zmyła z twarzy resztki łez, umyła zęby i założyła na siebie niebieski kostium. Splotła swoje
bujne loki w dwa warkoczyki i wróciła do pokoju. Włożyła na siebie spodenki i wyszła
z pokoju.
Basen na
dachu był zawsze pusty o tak wczesnej porze. Clary od dziecka lubiła pływać.
Kiedyś nawet trenowała, ale pewne problemy zdrowotne sprawiły, że musiała
zrezygnować. I wtedy właśnie zaczęła przybierać na wadze. Tamte czasy miała jednak
za sobą, a codzienna poranna wizyta na basenie była dla niej zbawieniem. Tu nie
myślała o swojej przeszłość, o strasznej teraźniejszości. Była tylko ona i
woda. Nic więcej się nie liczyło.
Tak miało
być i tym razem. Poranek jak każdy inny. Jednak Clary szybko się przekonała, że
ktoś zakłuci jej codzienny rytuał.
Siedział na
brzegu basenu, tak że mógł z pewnością zauważyć, że nie jest sam. Jednak nawet
się nie zorientował, że jest obserwowany. Nieobecnym wzrokiem patrzył w wodę,
której błękit był taki sam jak ten, który miały jego tęczówki. Słońce, które dopiero
niedawno wzbiło się na niebo, delikatnie rozjaśniało jego włosy i sprawiało, że
były one koloru blond. Clary, teraz jeszcze lepiej niż wczoraj, widziała w tej
twarzy coś znajomego. Nie musiała długo się zastanawiać, bo było już dla niej
oczywiste kogo spotkała na tych wakacjach.
Uświadamiając
sobie wszystko to, co się właśnie dzieje nie zauważyła, że chłopak wie już o
jej obecności.
-Witam
rannego ptaszka! Piękny mamy dziś dzień! Prawda?
Tak dobrze
znane jej niebieskie, roześmiane oczy właśnie dokładnie się je przyglądały.
Jedno spojrzenie i już wiedziała, że to on.
Przełknęła ślinę i odpowiedziała.
-Witaj,
Andreas.
****
Nie skomentuje tego. Przepraszam, że nie umiem pisać.