piątek, 28 lutego 2014

Show me how to love and I'll teach you how to fly.

Trololooooo. Nie wiem co to jest. Jestem leniem. Nie umiem pisać. Od ostatniego rozdziału tyle się wydarzyło.Kamil został mistrzem olimpijskim. Dwa razy! Teraz ta cała batalia o pś z moim ulubionym Prevcem. Swoją drogą, to kiedy minęły te 4 lata? Dopiero co Peter miał 17 lat! Dopiero co była Kanada. Nie ogarniam. W końcu, gdy powinnam przygotowywać się do szkoły, bo kończą mi się ferie, wzięło mnie na pisanie. No i jest. Nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta, ale enjoy!;) 

-Rzadko spotykam ludzi którzy z własnej woli tak rano wstają z łóżka.-powiedział i się zaśmiał.
No pięknie, znowu się wyśmiewał. Wczoraj z Karla, dziś z niej. Ale czemu się dziwić? Zawsze taki był. Wzruszyła lekko ramionami.
-A ja rzadko zachowuje się jak inni ludzie.-brawo, to go zamknie-pomyślała i niewiele myśląc zrzuciła to co miała na kostiumie i wskoczyła do basenu. Nie chciała już za rana psuć sobie humoru, ale rozmowa z tym człowiekiem właśnie to zwiastowała. Przynajmniej dla niej.
Andreas był zdziwiony takim obrotem spraw. Zazwyczaj dziewczyny błagały o chociaż minutę rozmowy z nim, były wręcz zachwycone jego towarzystwem. Kiedyś bardzo mu to schlebiało, a w myślach wyśmiewał te głupie i naiwne nastolatki, których największym marzeniem był ślub z cudownym Wellingerem. Od kiedy jest z Melody stara się ignorować takie zaloty i traktować te dziewczyny jako szalone, ale raczej nie groźne. Większą uwagę zwraca tylko wtedy, gdy któraś obraża jego dziewczynę. Tego nie znosi. Szczególnie teraz. Ale wracając do zaistniałej sytuacji, to zachowanie Clary było dla niego odmianą, nie był jednak pewny czy miłą. Co prawda nie zauważył żeby patrzyła na niego jak dziecko na upragnioną zabawkę czy pyszne ciastko, które ma ochotę schrupać, ale w jakimś sensie go zignorowała, a tego nie lubił.

Wścibskie promienie letniego słońca nie miały zamiaru dać Melody pospać dłużej, gdy nieproszone wdarły się do jej pokoju i oznajmiły, że najwyższa pora wstawać. Dziewczyna zawsze lubiła długo spać, a teraz szczególnie potrzebowała odpoczynku. Przeciągnęła się leniwie i zwlekła z wygodnego łóżka. Jak zawsze po wstaniu sprawdziła telefon. Zdziwiła się, że nie miała żadnej wiadomości od Andreasa, ale pomyślała, że pewnie nie chciał jej budzić. Wiedziała, że jej chłopak zazwyczaj zrywa się o świcie i ćwiczy razem z Karlem. Chociaż byli na wakacjach, to musieli utrzymywać kondycję na odpowiednim poziomie. Westchnęła tylko i powolnym krokiem ruszyła do łazienki, mając nadzieję, że poranny prysznic oczyści jej umysł i da siłę do przeżycia kolejnego pięknego dnia.

Karl nie lubił jadać w towarzystwie. Peszyło go to. Wolał jeść w samotności i mieć pewność, że nabawi się jakiś wrzodów z powodu stresu. Jednak każdy taki posiłek był dla niego smutny, ponieważ zostawał sam ze swoimi myślami. Właśnie analizował wczorajszy wieczór, próbował rozgryźć Clary, która chociaż była tak otwarta, to jednak w pewnym sensie tajemnicza. Tak naprawdę od wczoraj nie myślał o niczym innym. Miał nadzieje, że nie kłamała i będzie mu dane jeszcze ją spotkać. I nie zawiódł się. Kiedy dokańczał swój truskawkowy koktajl zobaczył, że w jego stronę idzie uśmiechnięta dziewczyna. Clary miała na sobie luźne szorty i T-shirt, a jej kręcone włosy, lekko wilgotne, spoczywały luźno na jej ramionach.
-Witam nowego kolegę. Jak życie mija?-usiadła naprzeciwko, nie spuszczając roześmianych oczu z biednego, jak zawsze przestraszonego Karla.
-Dobrze… –zawahał się-to znaczy jak zawsze. A tobie?-no tak, oryginalne, jak zwykle.-Chyba lepiej niż mi.
-Bywało gorzej. Ale myślę, że przynajmniej życie jednego z nas może się poprawić!-powiedziała brunetka z dziwną ekscytacją w głosie.
-To znaczy?-skoczek lekko się przestraszył, bo nie znał jej nawet 24 godziny, a zaskoczyła go już kilka razy i nie wiedział czego spodziewać się tym razem.
-To znaczy, że zrobimy coś żeby twoja egzystencja nie była już tak ponura!-prawie wykrzyczała-No już! Wstawaj i chodź!-wstała i pociągnęła go za rękę, nie dając mu dokończyć śniadania.

-Gdzie cały dzień włóczy się Geiger? –zapytał zdziwiony Wellinger, kiedy nie zastali go w pokoju. Siedzieli na balkonie i pili lemoniadę, ulubiony napój jego dziewczyny.
-Nie mam pojęcia. –Melody także bardzo to zastanawiało. Zazwyczaj po południu można go było spotkać w hotelu lub nad basenem, ale nie dziś.
-Myślisz, że jest z tą całą Clary?
-Możliwe. Bo co by robił sam poza obrębem hotelu? Cały dzień? To do niego niepodobne.
-Może to i lepiej, że nie siedzi cały czas taki skwaszony. Naprawdę nie wiem co go tak gryzie. Nic nie chce powiedzieć. Chociaż z drugiej strony, to ona jest jakaś dziwna. Nie sądzisz?
-Wiesz, miałam z nią do czynienia przez jeden wieczór…
-I nie polubiłaś jej. Tak?
-Oj tam od razu nie polubiłam.-dziewczyna się zamyśliła-Po prostu wydaje mi się nieodpowiednia dla Karla. On jest raczej spokojnym człowiekiem, a ona jest taka żywiołowa i głośna. Nie sądzę żeby to wypaliło.
-Czyli jej nie lubisz.
-Jeśli tak uważasz.-wzruszyła ramionami.-A ty?
-Sam nie wiem. Nie znam jej wystarczająco, ale wydaje mi się dziwna. Jakby coś ukrywała.-odpowiedział-Tylko co?-powiedział już bardziej do siebie.
-Ukrywa?-szatynka się zaśmiała.-Co miałaby ukrywać?
-Nie wiem. Może jest tajną agentką?
-Andi…
 A może jest z innej planety? W tych czasach nie można być niczego pewnym!
Melody zaczęła się śmiać.
-Tak, tak. Ty i te twoje teorie. Pamiętam jak oskarżyłeś Wanka, że pracuje dla obcego wywiadu i ukradł ci telefon by przekazać wrogom tajne informacje. Telefon znalazł się w twoim pokoju, pod twoją poduszką, Sherloku. Mi tam ona jakoś nie pasuje, ale jeśli Karli ma być dzięki temu szczęśliwszy, to ja nic nie powiem.
Andreas wstał z krzesła i podszedł do Melody.
-Wiesz, jak zawsze masz rację. Bez ciebie chyba już dawno wylądowałbym w jakimś wariatkowie, albo na izbie wytrzeźwień, po balach z Polakami.
-Zapewne tak.-z uśmiechem pokiwała głową.-Gdzieś się wybierasz?
-Ah tak, miałem w recepcji odebrać rozkład wycieczek. Jeszcze tyle musimy zobaczyć. Jeśli oczywiście masz ochotę i siłę.
-Oczywiście! Nie rób ze mnie kaleki!-udała oburzoną-Andreas?
-Tak?
-Ale pamiętasz, że jest mi potrzebny jeden dzień wolny? Wiesz, dla Karla. To ważne.
-Tak, jeden dzień specjalnie dla Geigera. Pamiętam. Jeszcze jakieś życzenia, księżniczko?
-Tak, jedno… Wracaj szybko!
Chłopak uśmiechnął się i pocałował ją w czoło, jakby była małą, bezbronną dziewczynką i rozpromieniony odpowiedział.
-Jak najszybciej się da.
Wyszedł, zostawiając ją samą. Nie powiedział jej jednak, że zamierza się też dowiedzieć czegoś o nowej koleżance Karla.

-Ta wydaje się miła!-Clary stała obok Karla i właśnie wskazywała na jakąś sympatycznie wyglądającą dziewczynę.-Podejdź i zagadaj!
-N-nie. To bez sensu.-powiedział skoczek, z rezygnacją w głosie.
-Co bez sensu!?-zdziwiła się-Przecież to jest plan idealny! Jak inaczej chcesz się przełamać i porozmawiać z Melody? Musisz ćwiczyć, nabrać odwagi i pewności siebie. To jest najlepszy sposób!
-Ale ja nie chce. To znaczy nie wiem. Nie, nie chce. Ona kocha kogoś innego. To jest mi nie potrzebne. Ja nie potrafię gadać z dziewczynami.
-Ze mną przecież rozmawiasz. I chciałam zauważyć, że jeszcze żyjesz!-powiedziała z lekką ironią, która oczywiście działa na Karla deprymująco.
-Ale nie tak.
-Nie jak?
-No… Nie w taki sposób. Bo wiesz, ciebie nie muszę poprosić o numer, zaprosić na randkę czy wyznać ci miłości. Dlatego nasza rozmowa nie jest skomplikowana.-chłopak był zdziwiony, że udało mu się skleić jakąś, w jego ocenie, sensowną odpowiedź.
-Dobra. Ale mojego numeru też przecież nie masz.
-Nooo…nie mam.
- No i pięknie!
-Pięknie?-Karl znowu nie wiedział o co chodzi tej dziewczynie.
-Owszem! Czyli robimy tak. Jeśli już ze mną rozmawiasz, to najpierw spróbuj zdobyć mój numer, potem przejdziemy do innych dziewczyn, a na końcu ta twoja Melody. Clary Solberg, kolejny genialny plan!-powiedziała z tryumfem.
-Ale co mam zrobić?
-Nie wiem! Pomyśl, dajesz numer komuś obcemu?
Chłopak  wziął głęboki wdech i bez większego zastanowienia powiedział:
-Nazywam się Karl Geiger. Mam 21 lat. Jestem skoczkiem narciarskim. Lubię oglądać piłkę nożną. Uwielbiam piec ciasta. Mam psa, który wabi się Messi. Może to śmieszne, ale uwielbiam patrzeć w rozgwieżdżone niebo i zawsze wypatruję spadającej gwiazdy, ponieważ mam bardzo wiele marzeń. W życiu jestem jednak realistą i nie pozwalam swoim nadziejom brać góry nad zdrowym rozsądkiem. Lubię osoby, które potrafią bezinteresownie pomagać innym. Nie lubię ludzi natrętnych. Nienawidzę gdy ktoś pali przy mnie papierosy, bo zbiera mi się na wymioty. Jestem strasznie nieśmiały, czego nienawidzę, ale nie potrafię tego zwalczyć. Ufam tylko mojej rodzinie i najlepszej przyjaciółce, w której jestem beznadziejnie zakochany, ale ona o tym nie wie, poza tym ma chłopaka, który jest dla niej całym światem. Uwielbiam skoki, ponieważ tylko podczas lotu czuję się wolny i wiem, że mogę wszystko. Jednak,  gdy wracam na ziemie, nie jest już tak kolorowo. -wypalił na jednym oddechu i wbił wzrok w ziemię. 
Zapadła dziwna cisza, a Clary spojrzała na niego z wyraźnym zaskoczeniem. Chwilę mu się przyglądała, aż w końcu przerwała to niezręczne milczenie.

-Pamiętaj tylko o jednym! Jeśli dzwonisz do mnie w środku nocy, to albo cały świat ci się wali, albo jesteś samobójcą.

czytasz=komentujesz