wtorek, 30 grudnia 2014

What would you do if you knew the truth?

Powrót do szarej rzeczywistości, jaką były codziennie treningi, nie był dla skoczka czymś przygnębiającym, ponieważ wracał do tego co kocha, czemu oddał swoje życie. Dlaczego więc Wellinger wcale się nie cieszył, dlaczego tak bardzo nie chciał żeby jego wakacje się skończyły? Odpowiedź na to pytanie była oczywista i nosiła imię Melody.
Dla Andreasa koniec tego wyjazdu był też końcem jakiejś błogości, ucieczki od prawdy. Wiedział, że nie da się zapomnieć o tym, co się dzieję, co każdego dnia odbiera ci cząstkę ukochane osoby. Prawda bolała i on doskonale o tym wiedział.
Co by było, gdyby okazało się, że prawda może boleć jeszcze bardziej? Niedługo miał się o tym przekonać.

Patrzył teraz na swoją dziewczynę, która wtulona w niego, spała sobie w najlepsze, nie przejmując się samolotowym hałasem. Sam nie potrafił usnąć i widział, że Karl ma ten sam problem.

Geiger był zły. Tak, on, Karl Geiger, który nigdy się nie złościł. Smutny bywał często, ale żeby go wkurzyć trzeba było być szczególnie utalentowanym. Istniała tak zdolna osoba. Clary. Skoczek nadal nie mógł dojść do siebie po tym, jak wczoraj go potraktowała. A co niby takiego mu zrobiła? Nic. Nic i to właśnie tak go rozzłościło. Zawsze myślał, że pocałunki wzbudzają w ludziach jakieś większe emocje. Przynajmniej w filmach tak to wyglądało, a i w samym Karlu owe się pojawiły. Zawsze myślał, że jego pierwszy pocałunek będzie czymś wyjątkowym i tak było, ale chyba tylko dla niego. Dla Clary najwidoczniej nic nie znaczył. Był o tym przekonany. Nic nie powiedziała, nie spojrzała na niego… Jakby zupełnie wypompowana z emocji. Odeszła, pozostawiając go zupełnie samego. Na początku było mu smutno, ale dziś rano, kiedy nie przyszła się z nim pożegnać, smutek przerodził się w złość. Geiger był zawiedziony, czekał, miał nadzieję że to wszystko jednak coś dla niej znaczyło, ale widocznie się pomylił. Pomylił się co do niej. Była zupełnie inna niż Melody, ale to właśnie się mu w niej podobało. Zobaczył, że istnieją jeszcze na tym świecie ludzie godni uczuć. W końcu odważył się otworzyć serce przed kimś nowym i znowu spotkało go rozczarowanie. Zaczynał nawet podejrzewać, że jego życie to nieskończone pasmo rozczarowań i już nic nie jest w stanie na to poradzić. Westchnął tylko i poprawił się na swoim siedzeniu, w słuchawkach popłynęła ulubiona piosenka Clary i wtedy był już pewien, że świat go nienawidzi.

„Jesteś słaba!”-to zdanie nieprzerwanie słyszała w swojej głowie Clary, która do tej pory nie doszła do siebie po wczorajszych wydarzeniach. Od czasu śmierci matki, starała się nie pozwolić emocjom wziąć nad nią góry. Wczoraj jednak uległa i teraz się za to karciła. Moglibyście pomyśleć, że to wszystko przez Karla i po części tak było, ale tylko po części. Geiger bardzo ją zaskoczył. Może nie znała go długo, ale nie podejrzewała go o jakieś szalone czyny. A jednak. To, co się między nimi wydarzyło było dla niej czymś totalnie wyjątkowym. Całowała już kilku chłopaków i nie czuła kompletnie nic. Teraz było inaczej. Nie potrafiła jeszcze opisać swoich uczuć względem Karla, ale wiedziała, że jest to coś innego, coś, czego do tej pory nie zaznała. I chyba dlatego wczoraj odeszła tak bez słowa, dlatego dziś nie miała odwagi się z nim pożegnać. Bała się, że będzie zmuszona do nazwania czegoś, czego nazwać nie potrafi. Czy to była miłość? Skąd miała wiedzieć? Nikt jej przecież nie nauczył, o co chodzi w miłości.

Co jeszcze doprowadziło Clary do takiego stanu? A może lepiej byłoby zapytać kto? Wellinger oczywiście. Ten człowiek wywoływał w niej tak różne emocje, że sama nie wiedziała jak bardzo go nienawidzi. Wtrącał się do jej życia, chociaż kompletnie nic o niej nie wiedział. Wydawał osądy, ale nie był świadomy, że jest w dużej mierze odpowiedzialny za to, co tak łatwo oceniał. Przy każdym kontakcie z tym osobnikiem, dziewczyna wariowała. Potrafiła się kontrolować przy każdym, ale nie przy nim. Karl ją uspokajał, a Andreas budził w niej wulkan gniewu, którego nie potrafiła powstrzymać. Zastanawiała się, jak by się wczoraj zachował, gdyby znał prawdę? Poczułby się winny? Zrozumiałby ją? Nie wiedziała, ale była pewna, że nie może doprowadzić do sytuacji, w której by się o tym przekonała. Zakończyła swoją znajomość z tym człowiekiem i miała nadzieję, że już nigdy nie będzie musiała oglądać jego fałszywie cudownej osoby.
Jak jednak miała do tego doprowadzić, skoro już teraz tęskniła za Karlem?

Melody, tuż po powrocie do kraju musiała zgłosić się do szpitala. Wiedziała, że leczenie nie przyniesie jakiejś wielkiej poprawy, ale chciała walczyć. Dla swoich bliskich, dla Karla, dla Andreasa. Wiedziała, że przed jej poznaniem Wellinger był zupełnie innym człowiekiem, nie liczył się z uczuciami innych i bała się, że jeśli jej zabraknie, znowu się taki stanie. Wiedziała, że chłopak bardzo ją kocha i ta miłość go zmieniła. Nie mogła znieść myśli, że jej ukochany mógłby krzywdzić siebie i innych. Dlatego walczyła. Wiedziała, że operacja, która dałaby znaczącą poprawę jest bardzo droga i prawdopodobnie nigdy nie będzie jej na to stać, ale miała nadzieję.
Jak trwać w nadziei, jeśli dowiesz się, że operacja, na którą cię nie stać musi być wykonana natychmiast? Może być ciężko.

Andreas siedział w swoim pokoju i po raz kolejny szukał jakiejś pomocy dla Melody. Odkąd dowiedział się o jej chorobie, potrafił całe dnie spędzać w taki sposób. Wiele już takich dni upłynęło, ale nic z tego nie wynikało.

Skoczek przeglądał właśnie stronę kolejnej fundacji, kiedy dostał wiadomość. Myślał, że to od Mel, dlatego szybko sięgnął po telefon.

Sven: Od kiedy jeździsz na wakacje ze starymi znajomymi i dlaczego mnie nie zabrałeś?
Andreas: O czym ty mówisz?
Sven: Nie udawaj, widziałem zdjęcia Geigera! W sumie to się nie dziwię. If you know what I mean :D :D :D
Andreas: Nadal nie wiem o czym mówisz….
Sven: Ta dziewczyna!
Andreas: Melody?
Sven: Nie ta druga! (Dołączone zdjęcie).
Andreas bardzo się zdziwił. Znał Clary od kilkunastu dni!
Andreas: Clary?
Sven: Widzę, że nasza Klara zmieniła nie tylko wygląd ale i ksywkę.

Chłopak odczytał wiadomość i był totalnie zdezorientowany.
Klara? Czy ja znałem jakąś Klarę?-starał sobie coś przypomnieć, ale w głowie miał jedną wielką pustkę.
Sven był jego przyjacielem z Berlina. Skoczek chodził tam do szkoły przez rok, kiedy leczył poważną kontuzję i musiał pozostawać pod opieką tamtejszych lekarzy. Swoją klasę pamiętał doskonale, ale nie było tam żadnej Klary, dlatego nie miał pojęcia o kim mówi Sven i co ta osoba ma wspólnego z nieznośną Clary. Stwierdził, że tamten musiał ją z kimś pomylić. Nic już nie odpisał, tylko wrócił do przeglądania strony fundacji.

Zamarł, kiedy przed oczami jego wyobraźni pojawiła się pewna twarz. Twarz zupełnie niepodobna, do tej którą widywał przez ostatnie kilkanaście dni. Jedyne co mu się zgadzało to oczy. Oczy, które patrzyły na niego z takim samym strachem i fascynacją zarazem. Andreas już wiedział, o co chodziło Svenowi i był tym przerażony. To, czego się teraz dowiedział, zmieniało przecież tak wiele w jego relacjach z dziewczyną. Wyjaśniało jej zachowanie w stosunku do niego i sprawiało, że czuł się winny. Nie wiedział tylko, jak wielką winą jest obarczony i czy kiedykolwiek uda mu się ją odkupić. Czy chciał? Chciał i teraz to miało sens. Od czasu tej ostrej wymiany zdań na dachu, czuł się jakoś odpowiedzialny za to wszystko, ale nie w tak wielkim wymiarze. Musiał wszystko wyjaśnić, ale nie wiedział jak ma  to zrobić. Clary wyraziła się jasno, że nie chce go już nigdy więcej widzieć.

Karl przewracał się z boku na boku, próbując zasnąć. Nic z tego. Zbyt dużo działo się teraz w jego głowie. Cały czas myślał o Clary. Doprowadzało go to do szału, zasmucało, a jednocześnie wywoływało uśmiech na jego twarzy. Chciał z nią porozmawiać, wszystko wyjaśnić. Miał nadzieję, że się myli, że jednak nie jest jej obojętny. Był jednak Karlem i bał się zadzwonić, a nawet napisać. Kiedy dostał wiadomość, od razu się ożywił. Wziął do ręki telefon i odblokował ekran.

Andreas: Głupie pytanie, ale masz może numer do Clary?

Clary, obudzona przez kolejny koszmar, siedziała na parapecie i wpatrywała się w gwiazdy, które przywoływały same miłe wspomnienia. Myślała o Karlu. Chciała się do niego odezwać, ale było jej głupio. Uznała, że on pewnie jest na nią zły za to jak go potraktowała. Czy to też były symptomy tej całej miłości? Gdy usłyszała dzwonek swojego telefonu, stwierdziła że ktoś upadł chyba na głowę i nie odebrała. Na jej nieszczęście, komuś bardzo zależało na rozmowie z nią, bo nie dawała za wygraną. Dziewczyna nie wytrzymała i bez patrzenia na wyświetlacz, odebrała telefon.

-Tak?-powiedziała nieprzyjemnym, poirytowanym głosem.
Po drugiej stronie panowała cisza, zakłócana tylko płytkim oddechem. W końcu ktoś się odezwał.

-Chyba nie chcesz ze mną rozmawiać, ale ja muszę porozmawiać z tobą. Mam nadzieję, że mnie wysłuchasz…

***

Żyję i mam się jakoś. Przepraszam, że tak długo nic nie było. Nie będę się usprawiedliwiać, bo lenistwa się nie da usprawiedliwić. Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest aż taki zły jak mi się wydaję i jeszcze będziecie chcieli to czytać. Myślę, że każdy chcę wiedzieć, z kim Clary rozmawia, bo to takie jasne nie jest! Obiecuję, że dowiecie się SOON i to nie będzie takie soon w stylu Biebera xd

4 komentarze:

  1. Jestem i czekam na kolejny :) Wcale nie jest tak źle :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam od samego początku tego bloga i jestem pod wrażeniem. Masz talent, bardzo polubiłam twój styl pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu, po kilku miesiącach, uffff
    Rozdział w końcu pokazał że Melody jest chora tak jak myślałam, to okropne ona musi być zdrowa. Clary i Andreas co ich łączyło ciś jest na rzeczy. Rozdział długo fajnie się czyta, podoba mi się czekam na następny :D
    Emka :*

    OdpowiedzUsuń