środa, 12 marca 2014

Be here just for me.

Aloha, moi kochani! Zanim przejdziecie do czytania tych ckliwych wypocin, mam do was romans. Jeżeli czytacie, to proszę o komentarze. Wiem, że wam się nie chce ich pisać, mam tak samo, ale chce po prostu wiedzieć co sądzicie, czy ta moja pisanina ma sens.
Co poza tym? Kamil zmierza po kulę, kula jest fajna i mu nie ucieka.  I chociaż wielbię Petera niezmiennie od ponad czterech lat, to jednak co nasze to nasze. To piękne. Niestety piękne nie jest, że zaraz pożegnamy się z sezonem... Kiedy to zleciało? Dopiero odliczałam do pierwszego konkursu, a tu bum! i dwa weekendy do końca. Już się na to przygotowuję, chociaż wiem, że nic nie wypełni tej pustki. Za chwilę kolejny piękny, trochę nie zimowy sezon przejdzie do historii. Jak żyć? Oglądać F1 i odliczać do LGP.
To tyle mojego głupiego gadania. Zapraszam na rozdział!

no i te komentarze!


W gorącej i pięknej Hiszpanii dni mijały bardzo szybko. Karl nie wiedział, kiedy zleciało mu ponad pół wyjazdu. Przyjeżdżając tu myślał, że dni będą mu się niemiłosiernie ciągnąć i będzie tylko odliczać czas do końca. Niespodziewane wydarzenie sprawiło jednak, że te wakacje nie były takie złe jak przypuszczał. Pewna osoba sprawiła, że na chwilę chociaż zapomniał o wszystkim, co zaprzątało na co dzień jego głowę. Tą osobą była Clary. Geiger naprawdę doceniał to co dla niego robiła, chociaż nie do końca wierzył, że jej starania mogą mu jakkolwiek pomóc. Jednak bez względu na wszystko cieszył się, że ma przy sobie kogoś przy kim mógł czuć się swobodnie. Od kiedy Melody była z Andreasem miała dla Karla o wiele mniej czasu i chociaż wiedział, że zawsze może na nią liczyć, to zdawał sobie sprawę, że nie o wszystkim może jej powiedzieć. Z Clary było inaczej. Może nie znał jej długo, może nie wiedział o nie tyle, ile ona zdążyła przez te kilka dni dowiedzieć się o nim, ale czuł się przy niej tak, jakby odnalazł zaginioną siostrę. Dziwiło go to, że tak szybko udało się jej do niego zbliżyć. Zazwyczaj potrzebował dużo czasu żeby się przed kimś odkryć, pokazać prawdziwego siebie. Ta dziewczyna jakby podkopała się pod murem, którym był otoczony. Karlowi to jednak nie przeszkadzało. Po raz pierwszy od dawna czuł się dobrze i nie chciał wracać do tego, co nazywał swoim codziennym życiem.

Kiedy Karl namawiał Clary żeby poszła z nim na imprezę na plaży, dziewczyna wiedziała, że to jakieś podejrzane. Nie lubiła imprez. Pełno było na nich, niekoniecznie zakochanych, par obściskujących się bez opamiętania, którymi bardziej niż uczucia kierowały procenty. Uważała to za bardzo głupie i niedojrzałe. Gdy skoczek o tym usłyszał, stwierdził, że dziewczyna chyba nie umie się bawić, na co ona odpowiedziała, że jeszcze się przekona, że ma do czynienia z bardzo zabawową osobą. I tak stanęło na tym, że idą razem. Oczywiście Clary nadal coś w tym nie pasowało.

Jej podejrzenia sprawdziły się, kiedy w umówionym miejscu Geiger pojawił się ze swoją słodką do obrzydzenia parką zakochany przyjaciół. Nie dziw, że pierwszym o czym pomyślała był alkohol.
-Muszę się napić.-Stwierdziła zaraz po przywitaniu i podążyła w kierunku baru.
Impreza odbywała się na plaży. Bar, trochę kolorowych świateł, parkiet, jakaś niezbyt ambitna muzyka i plaża. Może nie było to jakieś wyszukane miejsce, ale młodzi pijani ludzie nie potrzebowali wiele do szczęścia.
Po dobrych piętnastu minutach Clary dopchała się do baru i zamówiła jakiegoś kolorowego drinka. Nie specjalnie obchodziła ją jego nazwa czy cena, wiedziała tylko, że zupełnie na trzeźwo nie wytrzyma tu zbyt długo. Siedziała na wysokim stołku i próbowała wzrokiem odnaleźć Karla, który zginął jej gdzieś w tłumie. W końcu go wypatrzyła. Tańczył. Tańczył z Melody. Nie wiedziała czy to koniec świata, czy może tylko ten drink zaczął działać. W końcu postawiła na to drugie i zaczęła zastanawiać się gdzie może być Andreas, ale bardzo szybko to rozgryzła. Skoro Geiger tańczy z jego dziewczyną, to zakochanemu i grzecznemu Wellingerowi pozostawało tylko jedno…
-Widzę, że nie przepadasz za imprezami!-usłyszała obok zadowolony głos skoczka.
-Nie powiedziałam, że nie przepadam za imprezami. Ale fakt, że może na razie nie bawię się nadzwyczajnie dobrze. Bywało lepiej, ale nie wiem kto tu powinien mieć zły humor. Przecież to nie mi podrywają dziewczynę.-musiałam mu się odgryźć.
Andreas tylko wzruszyła ramionami.
-Karl? Mój dobroduszny kolega? On miałby ją podrywać? Nie bądź śmieszna. Prawda, jest kochany. Przynajmniej tak twierdzą wszyscy, którzy go znają, ale on nie zarywa do dziewczyn. To jest nieśmiałość czy jak to się tam nazywa.
-No pewnie, przecież ty nie znasz taki słów jak nieśmiałość czy pokora. Ale powiem ci, że taka postawa czasem działa lepiej niż zbytnia pewność siebie. Jeszcze wspomnisz moje słowa.
Chłopak uśmiechnął się tylko i niebezpiecznie blisko przysunął do zdezorientowanej brunetki. Spojrzał dziewczynie prosto w oczy, próbując cokolwiek z nich wyczytać, a gdy zauważył w nich nutę niepewności powiedział bardzo łagodnie i spokojnie.
-A ty? Jesteś przecież jego przeciwieństwem. Powiedziałbym nawet, że jesteśmy bardzo podobni. Jestem więc pewny, że nie przestraszysz się i nie odmówisz mi tańca.
Clary nie wiedziała co się tak właściwie właśnie działo. Błękitne oczy niemieckiego skoczka bezczelnie się na nią gapiły, wprawiając jej ciało w drżenie. Cokolwiek to było, wiedziała, że to nie ma prawa się dziać. Momentalnie wyrwała swój umysł z letargu i identycznym tonem, którym przed chwilą mówił do niej Wellinger, odpowiedziała.
-Sorry, kochanie, ale jestem zajęta oddychaniem.
Odwróciła się, wstała i zniknęła w roztańczonym tłumie, pozostawiają Niemca daleko w tyle.

Melody bardzo dobrze pamiętała czasy, kiedy ona i Karl byli dziećmi. Pamiętała, że uwielbiali wszelkiego rodzaju zabawy, na których mogli tańczyć do upadłego. Wbrew pozorom, Karl był świetnym tancerzem i jak to kiedyś mówiła, nie wstyd się z nim pokazać. Geiger chyba nie do końca zdawał sobie sprawy ze swoich umiejętności, ale za to właśnie go kochała. Kochała? Nadal go kocha, ale nie w taki sposób, w jaki on by chciał być przez nią kochany. Dziewczyna zmagała się z tą myślą co dzień, ale miała Andreasa i to sprawiało, że nie myślała tylko o tym. W przeciwieństwie do Karla. I ona to widziała. Widziała to na przykład teraz, kiedy uważny wzrok jej przyjaciela obserwował jej każdy ruch. Melody wiedziała, że impreza to nie najlepszy moment na poważne rozmowy czy wyznania i nie zamierzała tego robić. Chciała tylko zapytać Karla czy nie zechce spędzić z nią jednego dnia. Dnia tylko z nią, bez Andreasa, bez tej dziwnej Clary. Tylko oni i nikt więcej. Jak za dawnych czasów. W głębi serca bardzo tęskniła do takich dni i chociaż ten nie miał być taki beztroski, to uśmiechała się na myśl o nim.
-Oczywiście, że mam dla ciebie czas!-odpowiedział uradowany Karl-Kiedy tylko chcesz!
-To świetnie! Czyli jesteśmy umówieni na jutro!
-Jutro?-chłopak poczuł, że nie jest jeszcze gotowy, ale nie chciał zawieść swojej najlepszej przyjaciółki, nie cierpiał patrzeć na jej rozczarowaną minę-Tak. Jesteśmy umówieni.-uśmiechnął się niepewnie.
Chciał jeszcze coś dodać, kiedy między nimi nagle pojawił się Wellinger.
-Odbijany!-krzyknął i porwał zaskoczoną dziewczynę z ramion Karla.
Skoczek stał kilka chwil w kompletnym osłupieniu, ale kiedy DJ postanowił zmienić klimat na bardziej romantyczny, bardzo szybko usunął się z parkietu.

Postanowił poszukać Clary. Chciał jej powiedzieć, o tym, że jutro spędza dzień z Melody, poprosić o ostatnie rady. Nie zastał jej jednak przy barze, chociaż przysiągłby, że kilka minut temu jeszcze tam była. Nie spodziewał się jej zastać na parkiecie. Więc gdzie mogła być? Plaża!-przemknęło mu przez myśl. I właśnie tam postanowił jej poszukać.

Była na plaży. Nie mylił się. Leżała na piasku i w skupieniu przyglądała się niebu. Karl, niewiele myśląc, położył się obok niej. Clary nawet nie drgnęła, nie odezwała się też słowem.
-Co ty tak właściwie robisz?-zapytał skoczek.
-Myślę…., że myślę. Ale w sumie, to sama nie wiem. Może jestem na to za głupia.
-Na myślenie?
-Na zrozumienie.
-A czego nie rozumiesz? Nie mówię, że jestem ekspertem w doradzaniu, w sumie to jestem w tym beznadziejny, ale może ci jednak jakoś pomogę i…
-Chodzi o tą waszą miłość. Nie rozumiem jej fenomenu.
-Teraz to ja nie rozumiem.-Karl był lekko zdziwiony.
-Podbiła cały świat, a przecież jedyne co z niej macie to cierpienie. To jest przecież bez sensu.
-Nieprawda! To ma sens. Czym byłoby nasze życie bez miłości? To jest coś wyjątkowego, chociaż prawda, czasem boli.
-Wiesz, ja bez niej żyję i mam się bardzo dobrze. Po prostu chciałabym to zrozumieć. Ale nie potrafię. To frustrujące.
-Podobno żeby coś zrozumieć musisz to przeżyć.
Znowu zapadła cisza. Karl od razu pomyślał, że jak zwykle się wygłupił, bo co on wie o życiu? Clary natomiast próbowała przetworzyć to, co przed chwilą usłyszała. Patrzyła w „te pieprzone” gwiazdy, ale one wcale nie pomagały. Nie wiedziała, co Geiger tam widział, ale ona najwyraźniej była ślepa.
Nagle po niebie przemknęło coś błyszczącego, co musiało być tą całą spadającą gwiazdą, bo Karl momentalnie się poderwał i porwał za sobą biedną, wyrwaną z zamyślenia Clary.
-Widziałaś? Widziałaś?-powiedział bardzo podekscytowany.
-Tak, spadła…-odpowiedziała lekko znudzona dziewczyna.
-Szybko! Pomyśl życzenie!
-Teraz?
-Tak, teraz!
-Dobrze.-zamknęła oczy i udawała pełne skupienie.
-Zobaczysz, na pewno się spełni!-skoczek był tak rozentuzjazmowany, jakby wstąpiły w niego jakieś nowe siły i nadzieje.-Wiesz, rozmawiałem z Melody. Mam z nią spędzić dzień. Bardzo się cieszę, ale to już jutro. Myślałem, że mi coś jeszcze podpowiesz, dasz ostatnie rady….-kontynuował z wielką powagą.
Clary, patrząc w ciemność przed sobą, nagle zapytała.
-Karl?
-Tak?-Geiger był trochę zdezorientowany.
-Możesz mnie przytulić?
Jeśli przed chwilą Karl był zdezorientowany, to teraz kompletnie nie wiedział co się dzieje.
-Ale… ale jak?-tak, tak, znowu ta znienawidzona nieśmiałość.
-Myślę, że normalnie.-dziewczyna mówiła łamiącym się głosem.
Skoczek nic już nie mówił, bo nie za bardzo wiedział co ma powiedzieć. Przysunął się do Clary i niepewnie ją objął. Co dziwne stwierdził, że nie czuł się w tym momencie dziwnie. Czuł za to, że osoba obok niego, ta która mu pomagała, sama potrzebowała pomocy. I on bardz chciał jej pomóc. Nie wiedział tylko jak.
Jesteś słaba!-pomyślała Clary wtulając się w chude ciało skoczka.-Mięczak z ciebie!-powtarzała w myślach. Była przecież silna, sama potrafiła sobie radzić i nie wiadomo dlaczego nagle okazała taką słabość. Może najzwyczajniej w świecie po tych kilku latach bez matki potrzeba bliskości drugiego człowieka wzięła nad nią górę. Ale dlaczego? Czy Karl tak bardzo przypominał jej mamę? A może po prostu chciała żeby to był on? Nie wiedziała.  Bała się odpowiedzieć na to pytanie.
Cisza pomiędzy nimi trwała już bardzo długo, ale żadne z nich nie kwapiło się do jej przerwania. W końcu Clary powiedziała coś, nad czym nie zupełnie miała kontrolę.
-Jeśli chodzi o jutro, o Melody. Bądź sobą. Zapomnij o tym wszystkim czego cię nauczyłam, o tych głupotach, które ci powiedziałam. To nie ważne. Bądź po prostu sobą. Jeśli ona ma cię kochać, to chyba za to kim jesteś. Prawda? Na tym chyba polega ta cała miłość. Żeby kochać za wszystko i pomimo wszystko. Jaka ja jestem głupia! Jak mogłam udzielać ci rad, skoro sama nic nie wiem o związkach. Przecież ja nawet nigdy nikogo nie kochałam…-wytarła łzę, która samotnie spłynęła po jej policzku.-Przez te kilka dni to nie ty uczyłeś się ode mnie. To ja nauczyłam się kilku ważnych rzeczy od ciebie. Taka jest prawda. I dziękuję ci za to, Karl.

Dziewczyna nie chciała czekać na reakcje skoczka, bała się. Czego? Chyba sama tego nie wiedziała. Pocałowała go w policzek, wstała i oddaliła się, zanim Karl zdołał cokolwiek zrobić. 

5 komentarzy:

  1. Ale ładny rozdział, taki nastrojowy i ma coś w sobie. Karl znowu mnie rozczula. Andreas jakoś dziwnie się zachował w stosunku do Clary, przecież podobno kocha Melody całym sercem... Jestem ciekawa czy Melody wyjawi Karlowi w końcu swój sekret, bo chyba coś tam się u niej dzieje. Fajnie, że już wstawiłaś rozdział, teraz będę czekać na następny. Może coś się wyjaśni. Weny I miliarda pomysłów Ci życzę!!! Ema :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwww strasznie mi się podoba, nawet nie myśl o przerywaniu pisania bo zamorduję normalnie! Nie mogę się doczekać kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, Karl to chyba mój ulubieniec w tym opowiadaniu. Ciekawe jak będzie wyglądało to jego jutrzejsze spotkanie z Melody. Ale z drugiej strony jest przecież Clary ... która chyba potrzebuje bliskości drugiej osoby. Czyżby miał to być Karl? Heh.. chyba za bardzo wypływam w przyszłość, c'nie?
    Tak, więc czekam na nowy rozdział:**

    PS. zapraszam do mnie : http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział. I nawet nie wiem co mam napisać. To jest po prostu piękne. Świetnie piszesz. Ciekawi mnie jakie życzenie pomyślała Clary. I nie spodziewałam się, że będzie prosiła Karla, by ten ją przytulił. Wellinger w twoim wydaniu mnie wkurza. Jest zbyt pewny siebie. A Melody w końcu zdecydowała się, by spędzić trochę czasu sam na sam z Karlem. Nie pasuje jej towarzystwo Clary. Ciekawe dlaczego.
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Pozdrawiam i życzę dużo weny. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie bardzo mi się podoba, z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Cały czas mnie zaskakują wydarzenia, i to mi sprawia jeszcze większą przyjemność w czytaniu. Pisz dalej:)

    OdpowiedzUsuń