Trololooooo. Nie wiem co to jest. Jestem leniem. Nie umiem pisać. Od ostatniego rozdziału tyle się wydarzyło.Kamil został mistrzem olimpijskim. Dwa razy! Teraz ta cała batalia o pś z moim ulubionym Prevcem. Swoją drogą, to kiedy minęły te 4 lata? Dopiero co Peter miał 17 lat! Dopiero co była Kanada. Nie ogarniam. W końcu, gdy powinnam przygotowywać się do szkoły, bo kończą mi się ferie, wzięło mnie na pisanie. No i jest. Nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta, ale enjoy!;)
-Rzadko spotykam ludzi
którzy z własnej woli tak rano wstają z łóżka.-powiedział i się zaśmiał.
No pięknie, znowu się
wyśmiewał. Wczoraj z Karla, dziś z niej. Ale czemu się dziwić? Zawsze taki był.
Wzruszyła lekko ramionami.
-A ja rzadko zachowuje się
jak inni ludzie.-brawo, to go zamknie-pomyślała i niewiele myśląc zrzuciła to
co miała na kostiumie i wskoczyła do basenu. Nie chciała już za rana psuć sobie
humoru, ale rozmowa z tym człowiekiem właśnie to zwiastowała. Przynajmniej dla
niej.
Andreas był zdziwiony
takim obrotem spraw. Zazwyczaj dziewczyny błagały o chociaż minutę rozmowy z
nim, były wręcz zachwycone jego towarzystwem. Kiedyś bardzo mu to schlebiało, a
w myślach wyśmiewał te głupie i naiwne nastolatki, których największym
marzeniem był ślub z cudownym Wellingerem. Od kiedy jest z Melody stara się
ignorować takie zaloty i traktować te dziewczyny jako szalone, ale raczej nie
groźne. Większą uwagę zwraca tylko wtedy, gdy któraś obraża jego dziewczynę.
Tego nie znosi. Szczególnie teraz. Ale wracając do zaistniałej sytuacji, to
zachowanie Clary było dla niego odmianą, nie był jednak pewny czy miłą. Co
prawda nie zauważył żeby patrzyła na niego jak dziecko na upragnioną zabawkę
czy pyszne ciastko, które ma ochotę schrupać, ale w jakimś sensie go zignorowała,
a tego nie lubił.
Wścibskie promienie
letniego słońca nie miały zamiaru dać Melody pospać dłużej, gdy nieproszone
wdarły się do jej pokoju i oznajmiły, że najwyższa pora wstawać. Dziewczyna
zawsze lubiła długo spać, a teraz szczególnie potrzebowała odpoczynku.
Przeciągnęła się leniwie i zwlekła z wygodnego łóżka. Jak zawsze po wstaniu
sprawdziła telefon. Zdziwiła się, że nie miała żadnej wiadomości od Andreasa,
ale pomyślała, że pewnie nie chciał jej budzić. Wiedziała, że jej chłopak
zazwyczaj zrywa się o świcie i ćwiczy razem z Karlem. Chociaż byli na
wakacjach, to musieli utrzymywać kondycję na odpowiednim poziomie. Westchnęła
tylko i powolnym krokiem ruszyła do łazienki, mając nadzieję, że poranny
prysznic oczyści jej umysł i da siłę do przeżycia kolejnego pięknego dnia.
Karl nie lubił jadać w
towarzystwie. Peszyło go to. Wolał jeść w samotności i mieć pewność, że nabawi
się jakiś wrzodów z powodu stresu. Jednak każdy taki posiłek był dla niego
smutny, ponieważ zostawał sam ze swoimi myślami. Właśnie analizował wczorajszy
wieczór, próbował rozgryźć Clary, która chociaż była tak otwarta, to jednak w
pewnym sensie tajemnicza. Tak naprawdę od wczoraj nie myślał o niczym innym.
Miał nadzieje, że nie kłamała i będzie mu dane jeszcze ją spotkać. I nie
zawiódł się. Kiedy dokańczał swój truskawkowy koktajl zobaczył, że w jego
stronę idzie uśmiechnięta dziewczyna. Clary miała na sobie luźne szorty i
T-shirt, a jej kręcone włosy, lekko wilgotne, spoczywały luźno na jej
ramionach.
-Witam nowego kolegę. Jak życie
mija?-usiadła naprzeciwko, nie spuszczając roześmianych oczu z biednego, jak
zawsze przestraszonego Karla.
-Dobrze… –zawahał się-to
znaczy jak zawsze. A tobie?-no tak, oryginalne, jak zwykle.-Chyba lepiej niż
mi.
-Bywało gorzej. Ale myślę,
że przynajmniej życie jednego z nas może się poprawić!-powiedziała brunetka z
dziwną ekscytacją w głosie.
-To znaczy?-skoczek lekko
się przestraszył, bo nie znał jej nawet 24 godziny, a zaskoczyła go już kilka
razy i nie wiedział czego spodziewać się tym razem.
-To znaczy, że zrobimy coś
żeby twoja egzystencja nie była już tak ponura!-prawie wykrzyczała-No już!
Wstawaj i chodź!-wstała i pociągnęła go za rękę, nie dając mu dokończyć
śniadania.
-Gdzie cały dzień włóczy
się Geiger? –zapytał zdziwiony Wellinger, kiedy nie zastali go w pokoju.
Siedzieli na balkonie i pili lemoniadę, ulubiony napój jego dziewczyny.
-Nie mam pojęcia. –Melody
także bardzo to zastanawiało. Zazwyczaj po południu można go było spotkać w
hotelu lub nad basenem, ale nie dziś.
-Myślisz, że jest z tą
całą Clary?
-Możliwe. Bo co by robił
sam poza obrębem hotelu? Cały dzień? To do niego niepodobne.
-Może to i lepiej, że nie
siedzi cały czas taki skwaszony. Naprawdę nie wiem co go tak gryzie. Nic nie
chce powiedzieć. Chociaż z drugiej strony, to ona jest jakaś dziwna. Nie
sądzisz?
-Wiesz, miałam z nią do
czynienia przez jeden wieczór…
-I nie polubiłaś jej. Tak?
-Oj tam od razu nie
polubiłam.-dziewczyna się zamyśliła-Po prostu wydaje mi się nieodpowiednia dla
Karla. On jest raczej spokojnym człowiekiem, a ona jest taka żywiołowa i
głośna. Nie sądzę żeby to wypaliło.
-Czyli jej nie lubisz.
-Jeśli tak
uważasz.-wzruszyła ramionami.-A ty?
-Sam nie wiem. Nie znam
jej wystarczająco, ale wydaje mi się dziwna. Jakby coś ukrywała.-odpowiedział-Tylko
co?-powiedział już bardziej do siebie.
-Ukrywa?-szatynka się
zaśmiała.-Co miałaby ukrywać?
-Nie wiem. Może jest tajną
agentką?
-Andi…
A może jest z innej planety? W tych czasach
nie można być niczego pewnym!
Melody zaczęła się śmiać.
-Tak, tak. Ty i te twoje
teorie. Pamiętam jak oskarżyłeś Wanka, że pracuje dla obcego wywiadu i ukradł
ci telefon by przekazać wrogom tajne informacje. Telefon znalazł się w twoim
pokoju, pod twoją poduszką, Sherloku. Mi tam ona jakoś nie pasuje, ale jeśli
Karli ma być dzięki temu szczęśliwszy, to ja nic nie powiem.
Andreas wstał z krzesła i
podszedł do Melody.
-Wiesz, jak zawsze masz
rację. Bez ciebie chyba już dawno wylądowałbym w jakimś wariatkowie, albo na
izbie wytrzeźwień, po balach z Polakami.
-Zapewne tak.-z uśmiechem
pokiwała głową.-Gdzieś się wybierasz?
-Ah tak, miałem w recepcji
odebrać rozkład wycieczek. Jeszcze tyle musimy zobaczyć. Jeśli oczywiście masz
ochotę i siłę.
-Oczywiście! Nie rób ze
mnie kaleki!-udała oburzoną-Andreas?
-Tak?
-Ale pamiętasz, że jest mi
potrzebny jeden dzień wolny? Wiesz, dla Karla. To ważne.
-Tak, jeden dzień
specjalnie dla Geigera. Pamiętam. Jeszcze jakieś życzenia, księżniczko?
-Tak, jedno… Wracaj
szybko!
Chłopak uśmiechnął się i
pocałował ją w czoło, jakby była małą, bezbronną dziewczynką i rozpromieniony
odpowiedział.
-Jak najszybciej się da.
Wyszedł, zostawiając ją
samą. Nie powiedział jej jednak, że zamierza się też dowiedzieć czegoś o nowej
koleżance Karla.
-Ta wydaje się miła!-Clary
stała obok Karla i właśnie wskazywała na jakąś sympatycznie wyglądającą
dziewczynę.-Podejdź i zagadaj!
-N-nie. To bez sensu.-powiedział
skoczek, z rezygnacją w głosie.
-Co bez sensu!?-zdziwiła
się-Przecież to jest plan idealny! Jak inaczej chcesz się przełamać i
porozmawiać z Melody? Musisz ćwiczyć, nabrać odwagi i pewności siebie. To jest
najlepszy sposób!
-Ale ja nie chce. To
znaczy nie wiem. Nie, nie chce. Ona kocha kogoś innego. To jest mi nie
potrzebne. Ja nie potrafię gadać z dziewczynami.
-Ze mną przecież
rozmawiasz. I chciałam zauważyć, że jeszcze żyjesz!-powiedziała z lekką ironią,
która oczywiście działa na Karla deprymująco.
-Ale nie tak.
-Nie jak?
-No… Nie w taki sposób. Bo
wiesz, ciebie nie muszę poprosić o numer, zaprosić na randkę czy wyznać ci
miłości. Dlatego nasza rozmowa nie jest skomplikowana.-chłopak był zdziwiony,
że udało mu się skleić jakąś, w jego ocenie, sensowną odpowiedź.
-Dobra. Ale mojego numeru też
przecież nie masz.
-Nooo…nie mam.
- No i pięknie!
-Pięknie?-Karl znowu nie
wiedział o co chodzi tej dziewczynie.
-Owszem! Czyli robimy tak.
Jeśli już ze mną rozmawiasz, to najpierw spróbuj zdobyć mój numer, potem
przejdziemy do innych dziewczyn, a na końcu ta twoja Melody. Clary Solberg,
kolejny genialny plan!-powiedziała z tryumfem.
-Ale co mam zrobić?
-Nie wiem! Pomyśl, dajesz
numer komuś obcemu?
Chłopak wziął głęboki wdech i bez większego
zastanowienia powiedział:
-Nazywam się Karl Geiger.
Mam 21 lat. Jestem skoczkiem narciarskim. Lubię oglądać piłkę nożną. Uwielbiam
piec ciasta. Mam psa, który wabi się Messi. Może to śmieszne, ale uwielbiam patrzeć
w rozgwieżdżone niebo i zawsze wypatruję spadającej gwiazdy, ponieważ mam
bardzo wiele marzeń. W życiu jestem jednak realistą i nie pozwalam swoim
nadziejom brać góry nad zdrowym rozsądkiem. Lubię osoby, które potrafią
bezinteresownie pomagać innym. Nie lubię ludzi natrętnych. Nienawidzę gdy ktoś
pali przy mnie papierosy, bo zbiera mi się na wymioty. Jestem strasznie
nieśmiały, czego nienawidzę, ale nie potrafię tego zwalczyć. Ufam tylko mojej
rodzinie i najlepszej przyjaciółce, w której jestem beznadziejnie zakochany,
ale ona o tym nie wie, poza tym ma chłopaka, który jest dla niej całym światem.
Uwielbiam skoki, ponieważ tylko podczas lotu czuję się wolny i wiem, że mogę
wszystko. Jednak, gdy wracam na ziemie,
nie jest już tak kolorowo. -wypalił na jednym oddechu i wbił wzrok w ziemię.
Zapadła dziwna cisza, a Clary spojrzała na niego z wyraźnym zaskoczeniem. Chwilę mu się przyglądała, aż w końcu przerwała to niezręczne milczenie.
-Pamiętaj tylko o jednym!
Jeśli dzwonisz do mnie w środku nocy, to albo cały świat ci się wali, albo
jesteś samobójcą.
czytasz=komentujesz
czytasz=komentujesz